Zawieszenie broni w Sudanie. W Chartumie zginął dyplomata
W poniedziałek wieczorem sekretarz stanu Stanów Zjednoczonych Antony Blinken potwierdził, że sudańskie wojsko i Siły Szybkiego Wsparcia zgodziły się na kolejny 72-godzinne zawieszenie broni. Porozumienie weszło w życie o północy.
Zawieszenie broni. Zginął egipski dyplomata
Jak poinformował Blinken, zawieszenie broni to "następstwo intensywnych negocjacji, które miały miejsce w ciągu ostatnich 48 godzin".
Wcześniejsze rozejmy szybko były łamane, chociaż krótkie przerwy w walkach pozwoliły na bezpieczną ewakuację cywilów z innych państw z Sudanu – relacjonuje CNN. Jeśli ogłoszone ubiegłej nocy porozumienie się utrzyma, to pozwoli to na uzupełnienie krytycznych zasobów w sudańskich placówkach i sklepach, w tym żywności i środków medycznych.
We wtorek wieczorem media podały również, że w stolicy Sudanu zginął zastępca attache administracyjnego ambasady Egiptu w Chartumie. Dyplomata został zabity przez paramilitarne Siły Szybkiego Wsparcia, kiedy prowadził samochód. Informacje potwierdził egipski MSZ.
Kryzys w Sudanie. Wojna dwóch armii
Kolejne informacje docierają do świata zachodniego ze stolicy Sudanu – Chartumu, gdzie od 15 kwietnia trwają starcia armii "rządowej" z wojskami o nazwie Siły Szybkiego Wsparcia (RSF). Ma tam trwać exodus mieszkańców z pogrążonego w walkach miasta. W mniejszym zakresie konflikt objął również inne miejsca w kraju.
W Sudanie powstała nietypowa sytuacja, w której równolegle funkcjonowały dwie formalnie niezależne od siebie armie – mówił na antenie Radia WNET dr Jędrzej Czerep.
– Wygląda dramatycznie. To jest prawie 10-milionowa aglomeracja, która jest teraz areną bardzo ostrych walk. Samoloty bojowe strzelają w cele w środku miasta. Z drugiej strony przez Siły Szybkiego Wsparcia zajmowane są mieszkania prywatne czy sklepy. Mieszkańcy są w potrzasku. Nie działa już większość szpitali. Mieszkańcy wymieniają się informacjami, gdzie jeszcze można dostać wodę i gdzie jest otwarta apteka. Ale miasto wygląda już w tym momencie na niemal wymarłe. Ci, którzy mają możliwość, próbują się z niego wydostać – powiedział
W dalszej części rozmowy Czerep podkreślił, że to nie jest wojna domowa między Sudańczykami. – To jest starcie dwóch armii, które toczy się ponad głowami Sudańczyków, wbrew ich woli. Nie jest tak, że za jedną albo drugą stroną stoją ludzie, którzy będą się dołączać i uczestniczyć w tej wojnie. Sudańczycy chcą od niej uciec – podkreślił.